— niedziela, 22 grudnia 2013 —

Rozdział 8

Hej : ) W słowie wstępu, chciałabym was przeprosić, za tak długie oczekiwanie na rozdział, ale dużo się działo.
1. Trzeba żydzić o lepsze oceny na półrocze.
2. Byłam na koncercie Black Veil Brides.
3. Przygotowania do świąt.

A co do świąt...


Chciałabym wam życzyć ciepłych, miłych świąt Bożego Narodzenia. Spędźcie ten czas jak najlepiej. Mam nadzieję, że mikołaj będzie dla was dobrotliwy. Także tego, dobrego jajka, Pfuu...dobrego karpia i widzimy się z rozdziałem 9 już po Nowym Roku.




Dziewczyna wstała z łóżka, wyjrzała za okno i zobaczyła najprawdziwszy śnieg. Przecież było lato, ciepła końcówka lata. Usłyszała pukanie do drzwi, po chwili weszła Livian.
Granger odwróciła się do przybyłej. Już otworzyła buzię, aby zadawać pytania, ale dziewczyna uciszyła ją gestem.
- Najpierw coś zjesz.- Uśmiechnęła się i Hermiona zobaczyła, lewitującą tacę z jedzeniem.
- Możesz mi powiedzieć, jaki jest dzień?- Wychrypiała orzechowo oka.
- Jest piątek, 27 sierpień, jesteśmy pod Alpami, stąd opady śniegu.- zachęciła ręką Gryfonkę, aby skosztowała kanapki. Dziewczyna wchłonęła ją bardzo szybko, popiła sokiem i już zaczął się słowotok:
- Kim jesteś? Dlaczego mi się śnisz? Dlaczego ja jestem tu, a nie w Norze? Co się stało wczoraj? Co z Severusem, to znaczy Snape’m?
- Spokojnie, powoli. Jesteś moją kuzynką, Hermiono. Nora jest czasowo niedostępna. Wczoraj śmierciożercy dowiedzieli się o całej akcji ze zdobywaniem sojuszników. O Severusie nie mam wieści, prawdopodobnie jest na zebraniu.- Powiedziała wyraźnie i spokojnie.
- Jak to jesteś moją kuzynką? Moja mama nie miała rodzeństwa…
- Hermiono, twoja mama, prawdziwa mama, zmarła rok po twoich narodzinach…
Te słowa zabiły Granger od środka.
~*~

- Jak mogłeś doprowadzić moją córkę do takiego stanu? – Wykrzykiwała pani Weasley.
- Ginewra Weasley sama wzięła. – Śmiał się pod nosem.
- No, ale jakbyś ją spuścił z oczu to ktoś mógłby wykorzystać jej niepoczytalność! Czym ty myślałeś! Głową na pewno nie !
- Pilnowałem pani córki jak tylko się dało, przysięgam, że przy mnie nie stanie jej się nigdy krzywda! – Powiedział.- Gdybyśmy wracali natrafilibyśmy na bandę Śmierciożerców!
Ginny nadsłuchiwała kłótni zza rogu ściany. Mało pamiętała z ostatniej nocy, za to obudził ją ogromny kac. Z każdym krzykiem matki dziewczynę targały dreszcze bólu. Będzie miała szlaban, na cały rok szkolny.
- To cię nie usprawiedliwia! – Wywrzeszczała  Molly.
- Świetnie…- Szepnął i wyszedł z nory, trzaskając drzwiami. Ginny usłyszała pyknięcie teleportacji.
~*~
- To jakieś kłamstwo! – Krzyknęła brązowowłosa.
- Sama zobacz.- Wyciągnęła fotografie.- Mama i Elizabeth chodziły razem do Beauxbatons.

- To nieprawda! Wszyscy mnie oszukujecie! – Hermiona wybiegła z pomieszczenia, a następnie udała się na zewnątrz.
Zobaczyła góry i las, pobiegła w stronę drzew. W szoku nie zwróciła uwagi, że jest ubrana jedynie w bluzkę i jeansy. Po dwudziestominutowym biegu przystanęła i oparła się o wielki świerk. Łzy napełniły jej brązowe oczy. Przysiadła na puszystym śniegu, który ochładzał jej zmysły. Jeśli to prawda, to znaczy, ze wszyscy ją okłamywali, od zawsze. Ta kobieta, była tak podobna do niej samej. To niemożliwe.
Hermiona siedziała przez godzinę otępiała. Myśli kołowały jej się oraz mieszały. Była na przemian zła i smutna. Zamknęła się w sobie ostatecznie. Nawet nie było jej zimno. Stała się pusta. Nie zauważyła, gdy podeszła do niej czarna postać. Był to Severus Snape. Dziewczyna nie podniosła wzroku, nie chciała.
- Granger…- na chwile podniosła wzrok i zobaczyła na twarzy Severusa mieszankę emocji. Hermiona zauważyła fiolet pod jego okiem. Zapewne to też jej wina. Śmierć rodziców, przybranych czy nie, była jej winą. Gdyby wtedy została w domu. Mogłaby ich obronić.
- Czy możemy już wrócić? – Spytała, a na jej twarz wpłynęła kryształowa łza.
- Tak.- Odpowiedział.
Dziewczyna podniosła swoje zdrętwiałe ciało. Lekko się zachwiała. Mistrz Eliksirów wyciągnął ku niej ramię. Zamknęła oczy i zaraz była w Norze. Wylądowała w ramionach Ginny, która utuliła ją. Brązowowłosa skinęła wszystkim na powitanie i wyszła razem z rudą do ich wspólnego, starego pokoju.
- Mam tego wszystkiego dosyć.- Szepnęła starsza Gryfonka.
- Wiem, Hermiona, chcesz zostać sama? – Spytała ruda, dobrze znała swoją przyjaciółkę.
- Tak, muszę to wszystko przetrawić.
Ginny wyszła z pokoju. Zeszła na dół do kuchni, gdzie była Luna, jej mama i postrach Hogwartu.
- Niech zażywa to dwa razy dziennie. – Severus podał Molly opakowanie buteleczek.
- Co to jest? – Spytała zaciekawiona Ginny.
- Antydepresanty. – Odpowiedział, po czym wyszedł z domu rodziny Weasley i teleportował się.
Mama nie odzywała się do rudej za ostatni wybryk, a Luna zajmowała się zaległą pracą domową, więc Ginny czuła się osamotniona. Słońce powoli zniżało się ku zachodowi, więc Gryfonka postanowiła wyjść na zewnątrz. Spięła ogniste kosmyki w ciasny kok, ubrała sweter i wyszła.
Usiadła przy grządkach, zauważyła Hermionę, która siedziała zwinięta na parapecie.
- Wszystko się wali.- Powiedziała, sama do siebie i rzuciła kamykiem w rynnę. Zaczęła zastanawiać się nad sobą i otaczającym ją światem. Temat jej myśli zszedł na Olivera. Spił ją, nic jej nie zrobił, odprowadził bezpiecznie do domu, przekonał do whiskey. Tak, definitywnie można mu ufać. Człowiek, który zaprzątał jej myśli, właśnie teleportował się przed Norę.
- Cześć Etna.- Rzucił i zanim zdążyła odpowiedzieć, wszedł do domu. Zerwała się i pobiegła w stronę chłopaka. Usłyszała tylko „przyszedłem po resztę rzeczy…”.
- Uciekasz już? – Spytała, wchodząc do pokoju, który zajmował.
- Tak, twoja mama, niezbyt za mną przepada, a ja nie chcę być kłopotem.
Mówił suchym tonem, nie patrząc Ginny w oczy. Zaczęło ją to irytować.
- Dlaczego tak się zachowujesz?- Krzyknęła, łapiąc go za ramię i odwracając gwałtownie w swoją stronę.
- Posłuchaj, nie znasz mnie, tamtego nie było, to było tylko zadanie od Dumbledore’a, źle zrobiłem. Przepraszam.
- Nic nie rozumiem.- Odpowiedziała ruda.
- Tym lepiej, Etna.- To były ostatnie słowa, które usłyszała, bo chłopak zerwał się i wyszedł.
- Kretyn.
~*~
- Boli?
- Przestań, bierz się do roboty.
- Nie moja wina, ze cię tak załatwili.
- Należało mi się.
- To, czemu na mnie warczysz?
- Bo lubię.
Dyskusja, Pomfrey i Snape’a, trwała już od pięciu minut. Mistrz Eliksirów miał całe posiniaczone żebra, od licznych uderzeń, a pielęgniarka starała się usunąć ślady i ból.
- Co z Granger? – Spytała, Poppy.
- Jest w szoku, nagle przychodzi dziewczyna i „tada” jesteś adoptowana, a twoja matka była czarodziejką.- Powiedział, ironizując.
- Może spróbowałbyś z nią pogadać?
- Daj mi spokój, mam swoje problemy.- Warknął Severus, krzywiąc się z bólu.
- A jednak uwarzyłeś dla niej te eliksiry…
- Skończyłaś już?!
- Gotowe, nie szarżuj zbytnio, Severusie.


~*~
Hermiona usłyszała pukanie do drzwi. Z nich wyłoniła się Ginny, niosąc tacę ciastek i wody, zabarwionej na zielony kolor.
- Nie zrobię żadnego głupstwa, nie trzeba mi leków. – Odparła, doskonale wiedząc co to za płyn. Jej wzrok powrócił ponownie do jakiegoś punktu za oknem.
- Wiem, ale to uspokaja, mi pomogło, wzięłam jedną porcję.- Stwierdziła ruda. Hermiona dobrowolnie wzięła szklankę i opróżniła ją.
- Z jakiego powodu brałaś ten eliksir?- Spytała, bursztynowo oka.
- Wszystko jest nie tak jak trzeba. Te tajemnice, wszystko poukrywane. Nie rozumiem,  dlaczego…
- Też się nad tym zastanawiam.- Hermiona, zrobiła miejsce Ginny.
- Niedługo rozpocznie się szkoła. W pewnym sensie odpoczniemy. – Przyznała Weasley.
- Jeśli dożyjemy…




Kontakt : 47803574 (można pogadać, zapytać się kiedy rozdział itp.)



Komentujcie, nawet jeśli nie macie konta Google. Liczę na was ;*

9 komentarzy:

  1. Wszystko mi się pomieszało :o
    Czyli, że... rodzice Hermiony nie byli jej prawdziwymi rodzicami? Oni nie żyją i jej prawdziwa matka też nie żyje, ale co z jej prawdziwym ojcem?
    Krótki ten rozdzialik trochę, chciałabym przeczytać coś dłuższego ;)
    Severuuus ♥ Kocham go ♥
    Nie mogę się doczekać następnego ozdziału.

    Zapraszam do siebie:
    http://snape-granger-inna-historia.blogspot.com/
    http://always-said-snape.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej : D Tak, trochę nagmatwane, ale powoli sytuacja będzie się prostować w następnych rozdziałach. No to tyle ;p Dzięki za komentarz : D

    OdpowiedzUsuń
  3. Czuję ogromny niedosyt :p Czekam na następne :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Postaram się pisać dłuższe rozdziały. 4 strony Worda wam odpowiadają? :)

      Usuń
  4. Wow, robi się bardzo ciekawie :). Trochę to pogmatwane, no ale cóż. Czekam na kolejne rozdziały :)



    Przy okazji zapraszam do mnie: http://roseweasleyscorpiusmalfoylove.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Dziewczyno!! Jak wiem, że pewnie tak jak ja, cierpisz na chroniczny brak czasu, ale dodawaj rozdziały częściej! Piszesz cudownie! To po prostu chce się czytać. Co ja mogę powiedzieć? Genialne i tyle :3
    Enid44
    ___________________
    http://hgsspolaczeniszpiegostwem.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Jest swietne, kiedy nastepny, przy okazjii, zapraszam do sb, dopiero zaczelam :-).
    http://cycle-down.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. I powoli, ale to bardzo powoli widzimy tu drugie dno Snape'a . Uwarzył dla niej eliksiry, a to przecież jest dużo jak na wrednego kogoś. Biedna Hermiona... nie dość, ze przeżywała śmierć swoich przybranych rodziców to teraz dowiedziała się, że ktoś inny był jej matką i ojcem. To musiał być straszny cios. Nie dziwię się, że tak źle się czuje

    OdpowiedzUsuń