Jest rozdział : ) Trochę nudny, ale w następnym rozwinie się akcja.
Dzięki becie jest bez moich koszmarnych błędów. xD Dobra, to czytajcie ;*
Ginny i Hermiona zeszły
do wielkiego salonu na zebranie Zakonu Feniksa. Usiadły w cichym kącie, chciały
jeszcze chwilę porozmawiać. Co chwilę pojawiały się nowe osoby, które
dziewczyny widziały po raz pierwszy. Zauważyły obcokrajowców, a nawet samą
Fleur i jej młodszą siostrę. Na końcu wszedł Dumbledore i Mistrz Eliksirów.
Serce Hermiony stanęło w gardle, dobrze przygotowana była na rychłą śmierć.
Skuliła się i wpatrywała w Ginny, która widocznie była czymś zatroskana.
- Co się dzieje? -Spytała
Hermiona.
- To się dzieje.
-Wskazała ruchem dłoni Cho Chang, siedzącą obok Harry’ego.
- Daj spokój Gin, to nic…
-Przerwała, gdy zobaczyła jak wybraniec przytula Krukonkę.
- Co ona ma takiego w
sobie, no powiedz?! –Ruda poprawiła swoje włosy. – Z resztą mam ją gdzieś.
Zapadła cisza, gdy
Dumbledore wstał, aby coś powiedzieć. Stary czarodziej spojrzał na wszystkich.
- Witam wszystkich. Na
początek chciałbym powiedzieć, że dołączy do nas dwójka nowych czarodziei.
Niestety, jeszcze nie dotarli, ale zapewne będą lada moment. Drugą sprawą jest
to, że Voldemort ustalił czas ostatecznej bitwy. -Wszyscy wstrzymali w tym
momencie powietrze. - Jak na razie nie wiadomo nam, kiedy to się odbędzie, ale
w najbliższym czasie powinniśmy to wiedzieć. Mam dla niektórych nowe zadania.
-Hermiona zauważyła jak Ron gwałtownie się poruszył. No tak, chciał coś zrobić,
wykazać się. Drzwi Nory otworzyły się gwałtownie. Do Sali weszli Luna i Dracon
Malfoy. Na Sali dało się słyszeć zduszone okrzyki, teatralne pokaszliwanie i
szepty.
- Co on tu robi?!
-Krzyknął Harry, wyciągając różdżkę i wstając. W jego ślady podążył Ron.
Hermiona była tak zdziwiona, że tylko otworzyła usta, co wyglądało idiotycznie.
Dziewczyny spojrzały po sobie.
- Spokój! -Krzyknął
Dumbledore. Wszyscy zamarli, nigdy nie był tak zdenerwowany.
- Draco ryzykował życie,
aby przejść na naszą stronę, jego ojciec jest Śmierciożercą, ciotka chorą
psychicznie morderczynią. Jest bardziej odważny niż wy wszyscy razem wzięci.
-Powiedziała głośno Luna, co również spowodowało wzburzenie.
- Panna Lovegood ma
racje, Dracon jest prawowitym członkiem Zakonu Feniksa i ma być traktowany z
szacunkiem. –Skończył dyrektor.
- Może nas pozabijać.
-Powiedział Ron. Hermiona nie wytrzymała i podeszła do rudowłosego.
- Zachowujesz się, jak
dziecko! Sam Dumbledore za niego poręczył. Złożył wieczystą przysięgę,
Ronaldzie. Może wreszcie przestaniesz się zachowywać jak rozkapryszony bachor?!
-Hermiona była w stanie furii. Młody Weasley zachowywał się z dnia na dzień
gorzej.
- Nie pomyślałaś, że to
może on zabił twoich rodziców?!
W oczach Hermiony
pojawiły się łzy. Ron potrafił zranić, ale tego się nie spodziewała. Przymknęła
oczy, aby się uspokoić. Spojrzała dookoła, wszyscy zbledli.
- Ronaldzie Weasley!
Wyjdź i ochłoń! –Molly Weasley wskazała chłopakowi drzwi. Ron bez wahania
poszedł w ich stronę przy okazji szturchając Dracona w ramię.
- Dziękuję, Hermiono. –
Powiedział Draco. Dziewczyna skinęła głową i usiadła na swoim miejscu.
- Ron to kretyn.
-Powiedziała do niej Ginny.
Severus przypatrywał się
brązowowłosej. Musiała znosić humory tego Weasley’a. Nie dane mu było długo
rozmyślać, ponieważ dotarł drugi nowicjusz.
Dziewczyny usłyszały
charakterystyczne pyknięcie teleportacji. Spojrzały po sobie wyczekująco. Do
powiększonego salonu wszedł osobnik płci męskiej. Ubrany był w czarną koszulkę,
bojówki moro i ciężkie glany. Brązowe włosy sięgały pasa. Ginny przyglądała mu
się z zaciekawieniem. Miał kolczyk w nosie, dziewczynie nie przeszkadzało to,
bo i tak wyglądał seksownie. Cała Weasley, już zafascynowała się przybyszem.
- To jest Oliver.
-Powiedział dyrektor. - Jest synem mojego znajomego.
- Cześć wszystkim.
-Machnął ręką na powitanie.
- Usiądź.
Chłopak usiadł niedaleko
Ginny. Hermiona szturchnęła przyjaciółkę.
- Co? -Szepnęła, wciąż
patrząc na przybysza.
- Zaraz ci ślinka
pocieknie. -Zachichotała Granger.
- Bardzo śmieszne, mam ci
przypomnieć co zrobiłaś…
- Dobra, już się zamykaj,
tylko nie przypominaj. -Brązowooka skrzywiła się, oczywiście mowa była o tyłku
Snape’a. Dziewczyna spojrzała na Mistrza Eliksirów. Ten sam nieodgadniony wyraz
twarzy. Jej nauczyciel to jedna, wielka zagadka, której Hermiona nijak nie
mogła rozgryźć.
- Tym razem zadanie mam
dla pań. -Powiedział Albus, zerkając na tłum. Hermiona wyprostowała się na
krześle. - Wojna się zbliża, a nas i tak jest za mało.
Dziewczyny spojrzały po
sobie, wypowiedź dyrektora zabrzmiała bardzo dziwnie.
- Musicie, że tak powiem
„uwieść” niektórych czarodziei. -Zapadła niezręczna cisza.
- Co proszę?! –Oburzyła
się Ginny.
- Mamy z siebie zrobić
prostytutki? –Spytała, siedząca niedaleko Lavender. Blondynka nie przejęła się
zbytnio tym faktem.
- Oczywiście, że nie.
Macie ich po prostu przekonać. -Starszy czarodziej uśmiechnął się dobrotliwie.
- Profesori! -Fleur
Delacour wyszła na środek sali. - Możi lipij je trochu upikszyć. -Jej angielski
w dalszym ciągu był niedoszlifowany.
- Sugerujesz coś?!
–Oburzyła się Brown.
- Ni rozumiem, co ti
mówić. Ja mogi zabrać je do Paryża, do domi moi cioci. -Uśmiechnęła się.
- To dobry pomysł,
zgadzam się, wyruszycie jutro z rana. -Odpowiedział.
- Panie profesorze, ja
mam obowiązki, może lepiej zostanę. -Powiedziała Hermiona.
- Niech zostanie,
przecież ona nawet trolla nie przekona. -Odezwał się Mistrz Eliksirów.
- No tak, bo pan to chodząca
ślicznotka! –Brązowowłosa skrzyżowała ręce na piersi.
- Język Granger, zastanów
się, do kogo mówisz!
- Kochani, nie kłóćcie
się, a pani pojedzie do Paryża, ponieważ zależy nam, aby w naszych szeregach
zjawił się Wiktor Krum. -Hermiona zbladła. – Postanowione! Ogłaszam koniec
zebrania.
Wszyscy rozeszli się.
Przyjaciółki poszły do swojego pokoju, aby spakować się na wyjazd.
- Widziałaś tego Olivera?
- Ginny, nie miałam czasu
się przyglądać, za to ty…
- Co ja?!
- Gapiłaś się na niego!
–Stwierdziła Hermiona, otwierając szafę.
- Coś ci się
przywidziało. -Ginny zarumieniła się i zaczęła pakować ciuchy.
Brązowooka zastanawiała
się, jak to będzie. Na wojnie może stracić wielu bliskich jej osób. Może sama
zginie? Na razie trwała na tym świecie. Naszło ją pytanie, kto zabił jej
rodziców? Mogła przecież spytać Draco. Zastanawiała się już raz nad tym, ale w
ostatecznej chwili zrezygnowała, chłopak ma teraz za dużo na głowie.
- Idziemy spać?
-Zaproponowała Ginny.
- Tak, to był ciężki
dzień, to ja idę się myć. -Odpowiedziała i zniknęła za drzwiami. Młoda Weasley
zdjęła już ciuchy i chodziła po pokoju w samej bieliźnie. Razem z Hermioną
miały osobną łazienkę, więc nie musiała szlajać się po korytarzu. Dziewczyna
rozplotła swojego warkocza i rozczesała ogniste włosy.
Nagle drzwi pokoju
otworzyły się. Gryfonka odwróciła się gwałtownie i spłonęła rumieńcem, gdy w
pomieszczeniu stał, nie, kto inny jak Oliver. Dziewczyna szybkim ruchem, wzięła
ręcznik i zakryła się, nim.
- Eee, przepraszam…
-Wydukał, lustrując wzrokiem jej ciało.
- Jakiś problem?
-Spytała, trzymając mocno ręcznik.
- Mam tu zostać na noc.
- Konkretnie TU?
-Zaśmiała się.
- Nie, ogółem w tym domu,
chciałem zapytać gdzie mógłbym spać.
- Wiesz, dla mnie możesz
nawet tutaj.- Uśmiechnęła się.
- Lepiej nie, jeszcze
mógłbym nad sobą nie zapanować.
- Rozwiniesz?- Spytała,
unosząc brew.
- Nie ważne, do
zobaczenia Etna.- Posłał jej dzikie spojrzenie i wyszedł.
Hermiona wyszła z
łazienki i zobaczyła Ginny całą bladą.
- Coś się stało?
-Spytała, zamykając drzwi.
- Co, to jest Etna?
-Weasley spojrzała na nią.
- Wulkan we Włoszech, a
dlaczego pytasz?
- Wiesz, nie ważne,
chodźmy spać. -Powiedziała, ziewając.
Starsza Gryfonka
wzruszyła ramionami i położyła się w swoim łóżku. Zobaczyła, znikającą
rudowłosą w drzwiach łazienki i zasnęła.
~* ~
Szła ciemnym korytarzem,
po drodze widziała wiele portretów. Zatrzymała się przed białymi drzwiami,
nacisnęła klamkę. W pomieszczeniu było ciemno. Słyszała głos, wołający ją.
Rozejrzała się naokoło. Wszędzie pusto, nicość. Nagle rozbłysło światło.
Zobaczyła dziewczynę o brązowych włosach i szarych oczach. Uśmiechała się do
niej. Wyciągnęła dłoń, aby ją dotknąć.
~*~
Hermiona obudziła się nad
ranem, cała spocona. Ten sen był bardzo realistyczny, aż za bardzo. Po raz
drugi śniła jej się ta sama dziewczyna. Gryfonka wstała i poszła do łazienki.
Ochlapała twarz zimną wodą. Od razu było jej lepiej. Postanowiła obudzić Gin.
- Wstawaj, Paryż czeka!
–Zawołała, rzucając w rudą poduszką.
Hahaha, świetny rozdział.Znowu mnie rozwaliłaś :D.
OdpowiedzUsuń"- Mamy z siebie zrobić prostytutki? –Spytała, siedząca niedaleko Lavender. "
"- Niech zostanie, przecież ona nawet trolla nie przekona. -Odezwał się Mistrz Eliksirów.
- No tak, bo pan to chodząca ślicznotka! –Brązowowłosa skrzyżowała ręce na piersi."
Ge-nial-ne. Lavender miała rację. Co ten Dumb sobie myślał :). Etna? Hahaha nie wpadłbym na takie określenie Ginny.
OdpowiedzUsuńwwierzehgss.blox.pl
Wcale nie jest nudny. Po prostu świetny! :D Z resztą, jak każdy. :) Już nie mogę się doczekać następnego. :)
OdpowiedzUsuńJustyna :)
Świetny rozdział !! I wcale nie jest nudny!!
OdpowiedzUsuńCzekam na następny!! :-)
mojeminiopowiadania.blogspot.com
Twój blog jest po prostu rewelacyjny! znalazłam go na Stowarzyszeniu i niezmiernie się z tego cieszę! jak możesz mówić, że takie cudo jest nudne? każde Sevmione jest wspaniałe.
OdpowiedzUsuńLubię Twoją Hermionę i cieszę się, ze ma wsparcie w Ginny.
"- Niech zostanie, przecież ona nawet trolla nie przekona. -Odezwał się Mistrz Eliksirów.
- No tak, bo pan to chodząca ślicznotka! –Brązowowłosa skrzyżowała ręce na piersi."
a ten fragment był tak zabawny, że prawie zaczęłam się tarzać po ziemi.
pozdrawiam, a jeśli masz ochotę to zapraszam na moje Sevmione: http://sevmione-milosc.blogspot.com/
Cudo <3
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam wszystkie pięć rozdziałów, ale wstawię komentarz pod tym najnowszym. Co mi się najbardziej wbiło w pamięć? Będzie nie po kolei.. Snape zacierający ręce przed lekcjami Oklumencji to świetny widok.. czy tylko mi się zdaje, czy ten człowiek czerpie dziką satysfakcję z denerwowania innych ludzi? Ha, ha.. uwielbiam go.. No i zastrzyk w tyłek też rozbroił mnie jak nic :-) Coś mi się wydaje, że Snape jeszcze się o tym nie dowiedział. Inaczej dziewczyna już dawno posłuchałaby sobie długiego wykładu o nietykalności osobistej :-p. Biedna Hermiona... straciła rodziców i w tak okrutny sposób... ten napis na ścianie.. aż mnie ciarki przeszły. Praca dla Zakonu pozwoli jej o tym zapomnieć. Ron to dupek... tak... mogę za to poświadczyć. Przecież jak można chcieć specjalnie burzyć czyjąś pewność siebie dla własnego widzimisię?? To niedojrzałe i egoistyczne! Wycieczka do Paryża? Co ten Dumbleodore znów knuje? Zbyt mała populacja czarodziei, czy co? Ha, ha, ha. Mam nadzieję, że Miona nie zakocha się tam w Krumie od nowa... no bo przecież ona już należy do kogoś innego. Spisałam się troszkę, jak nie ja :-) POzdrawiam Cię serdecznie i przy okazji zapraszam do siebie... Twój blog dodałam już do obserwowanych i z niecierpliwością czekam na następne rozdziały.
OdpowiedzUsuńkolejny rozdział !!! Czekam , życzę weny i cieplutko pozdrawiam !! ~~Marchewa
OdpowiedzUsuńkocham tego bloga czekam na następny rozdział, pisałam na gg , ale nie odpisujesz ;/
OdpowiedzUsuńgratuluję talentu <3
ETNA?? WTF? Haha... czy on ją podrywa? Zapewne. Cóż w rozdziale nie za wiele się dzieje, ale i takie są potrzebne. Idę więc czytać dalej
OdpowiedzUsuń