— piątek, 30 sierpnia 2013 —

Rozdział V

Jest rozdział : ) Trochę nudny, ale w następnym rozwinie się akcja.
Dzięki becie jest bez moich koszmarnych błędów. xD Dobra, to czytajcie ;*





Ginny i Hermiona zeszły do wielkiego salonu na zebranie Zakonu Feniksa. Usiadły w cichym kącie, chciały jeszcze chwilę porozmawiać. Co chwilę pojawiały się nowe osoby, które dziewczyny widziały po raz pierwszy. Zauważyły obcokrajowców, a nawet samą Fleur i jej młodszą siostrę. Na końcu wszedł Dumbledore i Mistrz Eliksirów. Serce Hermiony stanęło w gardle, dobrze przygotowana była na rychłą śmierć. Skuliła się i wpatrywała w Ginny, która widocznie była czymś zatroskana.
- Co się dzieje? -Spytała Hermiona.
- To się dzieje. -Wskazała ruchem dłoni Cho Chang, siedzącą obok Harry’ego.
- Daj spokój Gin, to nic… -Przerwała, gdy zobaczyła jak wybraniec przytula Krukonkę.
- Co ona ma takiego w sobie, no powiedz?! –Ruda poprawiła swoje włosy. – Z resztą mam ją gdzieś.
Zapadła cisza, gdy Dumbledore wstał, aby coś powiedzieć. Stary czarodziej spojrzał na wszystkich.
- Witam wszystkich. Na początek chciałbym powiedzieć, że dołączy do nas dwójka nowych czarodziei. Niestety, jeszcze nie dotarli, ale zapewne będą lada moment. Drugą sprawą jest to, że Voldemort ustalił czas ostatecznej bitwy. -Wszyscy wstrzymali w tym momencie powietrze. - Jak na razie nie wiadomo nam, kiedy to się odbędzie, ale w najbliższym czasie powinniśmy to wiedzieć. Mam dla niektórych nowe zadania. -Hermiona zauważyła jak Ron gwałtownie się poruszył. No tak, chciał coś zrobić, wykazać się. Drzwi Nory otworzyły się gwałtownie. Do Sali weszli Luna i Dracon Malfoy. Na Sali dało się słyszeć zduszone okrzyki, teatralne pokaszliwanie i szepty.
- Co on tu robi?! -Krzyknął Harry, wyciągając różdżkę i wstając. W jego ślady podążył Ron. Hermiona była tak zdziwiona, że tylko otworzyła usta, co wyglądało idiotycznie. Dziewczyny spojrzały po sobie.
- Spokój! -Krzyknął Dumbledore. Wszyscy zamarli, nigdy nie był tak zdenerwowany.
- Draco ryzykował życie, aby przejść na naszą stronę, jego ojciec jest Śmierciożercą, ciotka chorą psychicznie morderczynią. Jest bardziej odważny niż wy wszyscy razem wzięci. -Powiedziała głośno Luna, co również spowodowało wzburzenie.
- Panna Lovegood ma racje, Dracon jest prawowitym członkiem Zakonu Feniksa i ma być traktowany z szacunkiem. –Skończył dyrektor.
- Może nas pozabijać. -Powiedział Ron. Hermiona nie wytrzymała i podeszła do rudowłosego.
- Zachowujesz się, jak dziecko! Sam Dumbledore za niego poręczył. Złożył wieczystą przysięgę, Ronaldzie. Może wreszcie przestaniesz się zachowywać jak rozkapryszony bachor?! -Hermiona była w stanie furii. Młody Weasley zachowywał się z dnia na dzień gorzej.
- Nie pomyślałaś, że to może on zabił twoich rodziców?!
W oczach Hermiony pojawiły się łzy. Ron potrafił zranić, ale tego się nie spodziewała. Przymknęła oczy, aby się uspokoić. Spojrzała dookoła, wszyscy zbledli.
- Ronaldzie Weasley! Wyjdź i ochłoń! –Molly Weasley wskazała chłopakowi drzwi. Ron bez wahania poszedł w ich stronę przy okazji szturchając Dracona w ramię.
- Dziękuję, Hermiono. – Powiedział Draco. Dziewczyna skinęła głową i usiadła na swoim miejscu.
- Ron to kretyn. -Powiedziała do niej Ginny.
Severus przypatrywał się brązowowłosej. Musiała znosić humory tego Weasley’a. Nie dane mu było długo rozmyślać, ponieważ dotarł drugi nowicjusz.
Dziewczyny usłyszały charakterystyczne pyknięcie teleportacji. Spojrzały po sobie wyczekująco. Do powiększonego salonu wszedł osobnik płci męskiej. Ubrany był w czarną koszulkę, bojówki moro i ciężkie glany. Brązowe włosy sięgały pasa. Ginny przyglądała mu się z zaciekawieniem. Miał kolczyk w nosie, dziewczynie nie przeszkadzało to, bo i tak wyglądał seksownie. Cała Weasley, już zafascynowała się przybyszem.
- To jest Oliver. -Powiedział dyrektor. - Jest synem mojego znajomego.
- Cześć wszystkim. -Machnął ręką na powitanie.
- Usiądź.
Chłopak usiadł niedaleko Ginny. Hermiona szturchnęła przyjaciółkę.
- Co? -Szepnęła, wciąż patrząc na przybysza.
- Zaraz ci ślinka pocieknie. -Zachichotała Granger.
- Bardzo śmieszne, mam ci przypomnieć co zrobiłaś…
- Dobra, już się zamykaj, tylko nie przypominaj. -Brązowooka skrzywiła się, oczywiście mowa była o tyłku Snape’a. Dziewczyna spojrzała na Mistrza Eliksirów. Ten sam nieodgadniony wyraz twarzy. Jej nauczyciel to jedna, wielka zagadka, której Hermiona nijak nie mogła rozgryźć.
- Tym razem zadanie mam dla pań. -Powiedział Albus, zerkając na tłum. Hermiona wyprostowała się na krześle. - Wojna się zbliża, a nas i tak jest za mało.
Dziewczyny spojrzały po sobie, wypowiedź dyrektora zabrzmiała bardzo dziwnie.
- Musicie, że tak powiem „uwieść” niektórych czarodziei. -Zapadła niezręczna cisza.
- Co proszę?! –Oburzyła się Ginny.
- Mamy z siebie zrobić prostytutki? –Spytała, siedząca niedaleko Lavender. Blondynka nie przejęła się zbytnio tym faktem.
- Oczywiście, że nie. Macie ich po prostu przekonać. -Starszy czarodziej uśmiechnął się dobrotliwie.
- Profesori! -Fleur Delacour wyszła na środek sali. - Możi lipij je trochu upikszyć. -Jej angielski w dalszym ciągu był niedoszlifowany.
- Sugerujesz coś?! –Oburzyła się Brown.
- Ni rozumiem, co ti mówić. Ja mogi zabrać je do Paryża, do domi moi cioci. -Uśmiechnęła się.
- To dobry pomysł, zgadzam się, wyruszycie jutro z rana. -Odpowiedział.
- Panie profesorze, ja mam obowiązki, może lepiej zostanę. -Powiedziała Hermiona.
- Niech zostanie, przecież ona nawet trolla nie przekona. -Odezwał się Mistrz Eliksirów.
- No tak, bo pan to chodząca ślicznotka! –Brązowowłosa skrzyżowała ręce na piersi.
- Język Granger, zastanów się, do kogo mówisz!
- Kochani, nie kłóćcie się, a pani pojedzie do Paryża, ponieważ zależy nam, aby w naszych szeregach zjawił się Wiktor Krum. -Hermiona zbladła. – Postanowione! Ogłaszam koniec zebrania.
Wszyscy rozeszli się. Przyjaciółki poszły do swojego pokoju, aby spakować się na wyjazd.
- Widziałaś tego Olivera?
- Ginny, nie miałam czasu się przyglądać, za to ty…
- Co ja?!
- Gapiłaś się na niego! –Stwierdziła Hermiona, otwierając szafę.
- Coś ci się przywidziało. -Ginny zarumieniła się i zaczęła pakować ciuchy.
Brązowooka zastanawiała się, jak to będzie. Na wojnie może stracić wielu bliskich jej osób. Może sama zginie? Na razie trwała na tym świecie. Naszło ją pytanie, kto zabił jej rodziców? Mogła przecież spytać Draco. Zastanawiała się już raz nad tym, ale w ostatecznej chwili zrezygnowała, chłopak ma teraz za dużo na głowie.
- Idziemy spać? -Zaproponowała Ginny.
- Tak, to był ciężki dzień, to ja idę się myć. -Odpowiedziała i zniknęła za drzwiami. Młoda Weasley zdjęła już ciuchy i chodziła po pokoju w samej bieliźnie. Razem z Hermioną miały osobną łazienkę, więc nie musiała szlajać się po korytarzu. Dziewczyna rozplotła swojego warkocza i rozczesała ogniste włosy.
Nagle drzwi pokoju otworzyły się. Gryfonka odwróciła się gwałtownie i spłonęła rumieńcem, gdy w pomieszczeniu stał, nie, kto inny jak Oliver. Dziewczyna szybkim ruchem, wzięła ręcznik i zakryła się, nim.
- Eee, przepraszam… -Wydukał, lustrując wzrokiem jej ciało.
- Jakiś problem? -Spytała, trzymając mocno ręcznik.
- Mam tu zostać na noc.
- Konkretnie TU? -Zaśmiała się.
- Nie, ogółem w tym domu, chciałem zapytać gdzie mógłbym spać.
- Wiesz, dla mnie możesz nawet tutaj.- Uśmiechnęła się.
- Lepiej nie, jeszcze mógłbym nad sobą nie zapanować.
- Rozwiniesz?- Spytała, unosząc brew.
- Nie ważne, do zobaczenia Etna.- Posłał jej dzikie spojrzenie i wyszedł.
Hermiona wyszła z łazienki i zobaczyła Ginny całą bladą.
- Coś się stało? -Spytała, zamykając drzwi.
- Co, to jest Etna? -Weasley spojrzała na nią.
- Wulkan we Włoszech, a dlaczego pytasz?
- Wiesz, nie ważne, chodźmy spać. -Powiedziała, ziewając.
Starsza Gryfonka wzruszyła ramionami i położyła się w swoim łóżku. Zobaczyła, znikającą rudowłosą w drzwiach łazienki i zasnęła.
                                                                       ~* ~
Szła ciemnym korytarzem, po drodze widziała wiele portretów. Zatrzymała się przed białymi drzwiami, nacisnęła klamkę. W pomieszczeniu było ciemno. Słyszała głos, wołający ją. Rozejrzała się naokoło. Wszędzie pusto, nicość. Nagle rozbłysło światło. Zobaczyła dziewczynę o brązowych włosach i szarych oczach. Uśmiechała się do niej. Wyciągnęła dłoń, aby ją dotknąć.
~*~
Hermiona obudziła się nad ranem, cała spocona. Ten sen był bardzo realistyczny, aż za bardzo. Po raz drugi śniła jej się ta sama dziewczyna. Gryfonka wstała i poszła do łazienki. Ochlapała twarz zimną wodą. Od razu było jej lepiej. Postanowiła obudzić Gin.
- Wstawaj, Paryż czeka! –Zawołała, rzucając w rudą poduszką.







10 komentarzy:

  1. Hahaha, świetny rozdział.Znowu mnie rozwaliłaś :D.

    "- Mamy z siebie zrobić prostytutki? –Spytała, siedząca niedaleko Lavender. "

    "- Niech zostanie, przecież ona nawet trolla nie przekona. -Odezwał się Mistrz Eliksirów.
    - No tak, bo pan to chodząca ślicznotka! –Brązowowłosa skrzyżowała ręce na piersi."



    OdpowiedzUsuń
  2. Ge-nial-ne. Lavender miała rację. Co ten Dumb sobie myślał :). Etna? Hahaha nie wpadłbym na takie określenie Ginny.
    wwierzehgss.blox.pl

    OdpowiedzUsuń
  3. Wcale nie jest nudny. Po prostu świetny! :D Z resztą, jak każdy. :) Już nie mogę się doczekać następnego. :)
    Justyna :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny rozdział !! I wcale nie jest nudny!!
    Czekam na następny!! :-)

    mojeminiopowiadania.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Twój blog jest po prostu rewelacyjny! znalazłam go na Stowarzyszeniu i niezmiernie się z tego cieszę! jak możesz mówić, że takie cudo jest nudne? każde Sevmione jest wspaniałe.
    Lubię Twoją Hermionę i cieszę się, ze ma wsparcie w Ginny.

    "- Niech zostanie, przecież ona nawet trolla nie przekona. -Odezwał się Mistrz Eliksirów.
    - No tak, bo pan to chodząca ślicznotka! –Brązowowłosa skrzyżowała ręce na piersi."
    a ten fragment był tak zabawny, że prawie zaczęłam się tarzać po ziemi.

    pozdrawiam, a jeśli masz ochotę to zapraszam na moje Sevmione: http://sevmione-milosc.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Przeczytałam wszystkie pięć rozdziałów, ale wstawię komentarz pod tym najnowszym. Co mi się najbardziej wbiło w pamięć? Będzie nie po kolei.. Snape zacierający ręce przed lekcjami Oklumencji to świetny widok.. czy tylko mi się zdaje, czy ten człowiek czerpie dziką satysfakcję z denerwowania innych ludzi? Ha, ha.. uwielbiam go.. No i zastrzyk w tyłek też rozbroił mnie jak nic :-) Coś mi się wydaje, że Snape jeszcze się o tym nie dowiedział. Inaczej dziewczyna już dawno posłuchałaby sobie długiego wykładu o nietykalności osobistej :-p. Biedna Hermiona... straciła rodziców i w tak okrutny sposób... ten napis na ścianie.. aż mnie ciarki przeszły. Praca dla Zakonu pozwoli jej o tym zapomnieć. Ron to dupek... tak... mogę za to poświadczyć. Przecież jak można chcieć specjalnie burzyć czyjąś pewność siebie dla własnego widzimisię?? To niedojrzałe i egoistyczne! Wycieczka do Paryża? Co ten Dumbleodore znów knuje? Zbyt mała populacja czarodziei, czy co? Ha, ha, ha. Mam nadzieję, że Miona nie zakocha się tam w Krumie od nowa... no bo przecież ona już należy do kogoś innego. Spisałam się troszkę, jak nie ja :-) POzdrawiam Cię serdecznie i przy okazji zapraszam do siebie... Twój blog dodałam już do obserwowanych i z niecierpliwością czekam na następne rozdziały.

    OdpowiedzUsuń
  7. kolejny rozdział !!! Czekam , życzę weny i cieplutko pozdrawiam !! ~~Marchewa

    OdpowiedzUsuń
  8. kocham tego bloga czekam na następny rozdział, pisałam na gg , ale nie odpisujesz ;/
    gratuluję talentu <3

    OdpowiedzUsuń
  9. ETNA?? WTF? Haha... czy on ją podrywa? Zapewne. Cóż w rozdziale nie za wiele się dzieje, ale i takie są potrzebne. Idę więc czytać dalej

    OdpowiedzUsuń