***
Wiatr targał jej włosami na wszystkie strony, patrzyła na
dwie ciemne trumny. Nie uroniła ani jednej łzy, być może ta tragedia nie do
końca dotarła do niej. Bursztynowe oczy wpatrywały się tępo w ziemię. Pierwsza
kropla deszczu opadła głośno na deskę trumny jej matki. Ron podtrzymywał jej
ciało, które za pewne odmówiłoby posłuszeństwa. Pamiętała jakby było to
wczoraj, 12 sierpnia poszła na Pokątną kupić artykuły szkolne, gdy wróciła do
ciepłego domu, zastała zmasakrowane ciała na podłodze. Do tego napis na ścianie
„Niespodzianka Granger”, który spływał krwią jej rodziców. Teraz stoi tutaj,
sama, ponieważ nikt nie jest w stanie zrozumieć jej.
- Niech pokój świeci nad ich duszą…- głos przywrócił ją do
rzeczywistości. Dwie czerwone róże, które trzymała w ręku spadły niczym
tęsknota na dwie, czarne trumny. Pierwsza łza poleciała po policzku, ściśnięte
gardło powodowało, że zaczęła się dusić.
- Zabierz mnie stąd.- szepnęła cicho do Rona.
~*~
Pobiegła do pokoju, który dzieliła z Ginny. Usiadła na
szerokim parapecie i patrzyła na rosnącą kukurydzę nieopodal. Zaczęła ryczeć,
wszystkie złe wspomnienia przelatywały jej przed oczami. Łzy moczyły jej koszulę.
Siedziała tak skulona. To była jej wina, wyłącznie jej wina ! Takie myśli
sprawiały, że Hermionie odechciewało się żyć. Za tydzień rozpocznie się rok
szkolny, będzie widziała te szydercze spojrzenia Ślizgonów. Usłyszała, że ktoś
wchodzi do pokoju, nie chciała z nikim rozmawiać, ani nikogo oglądać, więc
oplotła rękoma kolana i spuściła wzrok.
- Przyniosłam ci herbatę, kochanie.- powiedziała Molly i
postawiła kubek tuż obok niej.
- Dziękuję.- ochrypnięty głos po płaczu dawał o sobie znać.
- Wiesz, nie chcę sprawiać ci bólu, mówiąc te słowa, ale
pamiętaj, zawsze możesz tu być, zawsze będzie tu twoje miejsce, w końcu jesteś
tak jakby moją drugą córką, Hermiono.- wytarła łzę spływającą po policzku
dziewczyny i wyszła z pokoju. Te słowa sprawiły ból, ale pozytywny,
przynajmniej nieliczne osoby starały się zrozumieć dziewczynę. Wślizgnęła się w
ciepłą kołdrę i momentalnie zasnęła.
Obudziło ją szturchnięcie. Leniwie otworzyła oczy i
spostrzegła Ginny, która uśmiechała się do niej dobrotliwie.
- Miona, śniadanko czeka.- powiedziała. Hermiona przyjaźniła
się z Ginewrą od roku, ruda jako jedyna nie zasypała ją „wyrazami współczucia”,
starała się pomóc samą obecnością.
Brązowowłosa wstała i poszła wolnym krokiem do łazienki. Wzięła
szybki, zimny prysznic. Spojrzała w lustro z obrzydzeniem. Zniszczona , blada skóra i podkrążone oczy. Zrobiła kwaśną
minę i powoli zaczęła nakładać krem. Rozczesała swoje włosy, tylko z tego była
zadowolona, ponieważ ułożyły się w całkiem znośny ład. Zeszła po schodach na
dół. Pani Weasley, Ginny, Ron i bliźniaki byli w kuchni. Hermiona powoli
podeszła po długiego stołu.
- Dzień dobry kochanie, siadaj, zaraz będzie herbata.-
powiedziała miłym tonem gospodyni i zaczęła nerwowo krzątać się przy blacie.
Dziewczyna usiadła koło Ginny i nałożyła sobie dwa tosty.
- Dzisiaj jest zebranie Zakonu.- szepnęła jej ruda.
- W jakiejś konkretnej sprawie ?- spytała Hermiona.
- To wy nic nie wiecie ?!- spytali obydwaj bliźniacy,
zerkając czy ich mama nic nie słyszy.
Dziewczyny spojrzały po sobie, a następnie wpatrywały się w
bliźniaków z ogromnym zaciekawieniem. Ron jak to on, nic go nie obchodziło
kiedy w pobliżu było jedzenie.
- Dzisiaj mają wybrać nowych do Zakonu, a jutro odbędzie się
zaprzysiężenie.- odpowiedział Fred.
- Dlaczego nie zrobią tego dzisiaj ? – spytała Ginny.
- To chyba oczywiste, wszystko muszą przemyśleć, ty masz
tylko szesnaście lat Ginny, a Hermiona siedemnaście, mama z pewnością się nie
zgodzi.- George powiedział co miał powiedzieć i wstał od stołu, aby zanieść
brudne naczynia.
- Przydzielą nam pierwsze misje.- powiedziała ruda do
przyjaciółki.-Zawsze tak jest.- dodała, upijając łyk herbaty.
- Przynajmniej będziemy miały jakieś zajęcie.-
odpowiedziała, patrząc na obżerającego się Rona.
- Bracie, czy mógłbyś konsumować swój posiłek w mniej
świński sposób ? -powiedziała łagodnym tonem Ginny.
- Jestem głodny !
Na tym skończyła się ich dyskusja i dziewczyny poszły na
górę do swojego pokoju. Hermiona usiadła na lubym parapecie, a Ginny skorzystała z fotela
obok. Rudowłosa westchnęła głośno.
- Hermiono, boję się.- powiedziała, patrząc w przestrzeń.
Brązowowłosa podeszła do Ginny i usiadła na brzegu fotela.
- Wiem, ja też się boję, moich rodziców brutalnie
zamordowano, ty jesteś dla mnie najbliższą osobą, nie darowałabym sobie,
gdyby…- nie dokończyła, ponieważ młoda Weasley wtuliła się w jej ramiona.
- Nie myśl tak, wyjdziemy z wojny żywe, nic nam nie będzie !
– krzyczała, a z zamkniętych powiek spływały obfite łzy. Hermiona docisnęła ją
do siebie. Ogromne ukłucie w środku całkowicie odblokowało jej uczucia. Zaczęła
widzieć swoich rodziców, martwych. Głos w jej głowie krzyczał „To twoja wina”. Podzieliła
los Ginny i także zaczęła płakać.
~*~
Nora pękała pod wpływem przybywających ludzi. Pani Weasley
gotowała litry herbaty. Hermiona założyła ciemne jeansy, które opinały jej
nienaturalnie chude nogi, efekty słabego odżywiania, dziewczyna dniami nie
brała nic do ust. Górną partię ciała zakryła kanarkowa tunika. Włosy upięła w
ciasny, wysoki kok, a niektórym kosmykom pozwoliła luźno okalać jej zmęczoną
twarz. Pierwszy raz od wielu tygodni ubrała się jak przystało. Hermiona nigdy
nie przywiązywała uwagi do wyglądu, dla niej liczyło się wnętrze. Ginny weszła
do pokoju oznajmić, że Dumbledore już przybył i zaraz zaczną. Wielki dzień.
Miała przyłączyć się do Zakonu, była bardzo ciekawa swojego pierwszego zadania.
Zeszła na dół, wszyscy patrzyli na nią z pewną nutą zaciekawienia, myśleli, że
zacznie się nad sobą rozczulać i szlochać w ramię ? Żałosne.
- Witaj Hermiono, czyżbym wyrwała cię z zadumy ? –bursztynowo
oka dostrzegła krzepiący uśmiech Luny. Lubiła posiadaczkę długiego blond loka. Nie
była w stanie odpowiedzieć, bo usłyszała głośny krzyk pani Pomfrey.
- Jak ty wyglądasz Hermiono ! Czy ty się głodzisz ?! –
powiedziała zbulwersowana pielęgniarka.
- Poppy daj jej spokój, nie ma czasu na ckliwe ględzenie,
nie jesteś jej matką.- warknął Szalonooki Moody i podszedł do przybyłego już
Dumbledore’a. Rozmawiali przez chwilę, a potem starszy czarodziej stanął przy
wielkim stole, gdzie siedzieli wszyscy.
- Moi kochani, dziś jest ważny dzień, ponieważ nasze grono
powiększy się o nowych członków. Najpierw zaczniemy od zaprzysiężenia, a
następnie przejdziemy do przydzielania zadań. Po pierwsze, nowym pragnę
powiedzieć, że wojna z Voldemortem to nie zabawa, wielu z nas zginie w imieniu
dobra, wielu zostanie rannych, torturowanych. Jeśli ktokolwiek nie chce
zobowiązać się do tej sprawy proszę o opuszczenie Sali, nie będę miał żalu,
wręcz przeciwnie. Wielu z was jest tu z własnej głupoty, powtarzam jeszcze raz,
wiele stracicie, być może wszystko, ale zyskacie bardzo wiele.- popatrzył
chwile po wszystkich zza okularów – połówek i przeszedł do recytowania słów przysięgi.
Hermiona, trzymając prawą dłoń na sercu, poczuła ogromną moc tej przysięgi. Po
wszystkim usiedli na swoje miejsca. Nagle rozległo się trzaśnięcie drzwi i do
Nory wpadł z kamienną twarzą Snape. Skinął wszystkim na powitanie i usiadł koło
dyrektora. Hermiona przyjrzała mu się bliżej. Ten sam, mrożący krew w żyłach
wzrok, lecz w tym spojrzeniu było coś więcej, jednak nie mogła odgadnąć co.
- Minervo, zacznij.- powiedział Albus, wdając się w dyskusje
z Severusem.
- Panno Weasley.- Ginny momentalnie zbladła.- Na moich
lekcjach zauważyłam, że ma pani świetne predyspozycje do zostania animagiem,
chciałabym nauczać panią tej sztuki, co byłoby bardzo przydatne dla Zakonu.-
powiedziała nauczycielka.
- Oczywiście, kiedy zaczniemy ? – spytała rozpromieniona
Weasley.
- Od jutra, jutro rano użyje pani kominka i spotkamy się w
Hogwarcie o dziesiątej.- odpowiedziała Minerva.
Zaraz potem głos zabrał Dumbledore.
- Hermiono, Harry, Ronaldzie, do was głównie kieruje tę
prośbę, będziecie uczyć się oklumencji u profesora Snape’a co drugi dzień,
zaczniecie od jutra.- powiedział ostro.
- Albusie, Weasley ma siano w głowie i potrzeba by cudu,
żeby czegokolwiek go nauczyć…- już miał wspomnieć o Potterze i Granger, ale
dyrektor przerwał mu.
- Nie obchodzi mnie to Severusie, masz ich nauczać. Panno
Granger, mam do pani szczególną prośbę, będzie pani pomagać pani Pomfrey,
mówiono mi, że jesteś bardzo zdolna w kierunku magomedycyny.- powiedział
wesołym tonem.
- Dziękuję, chętnie się tym zajmę.- wydukała, zarumieniona.
Dostała pochwałę od dyrektora, a to nie było byle co.
- Również będziesz kontaktować się z profesorem Snape’em w
sprawie zapotrzebowania na mikstury.- z tego dziewczyna nie była zbytnio
zadowolona, ale nie wypadało przerywać dyrektorowi. Będzie musiała wytrzymać,
poza tym nie została rozdzielona z Ginny, obie będą w Hogwarcie, co bardzo ją
cieszyło.
Zebranie trwało jeszcze dwie godziny. Ron nie dostał żadnej
misji, przez co chodził naburmuszony do końca dnia. Harry miał prywatne lekcje
zaklęć z Dumbledorem i przy okazji mieli odnajdywać kolejne horkruksy. Fred i
George dostali za zadanie wymyślać przydatne gadżety dla Zakonu oraz robić
listę, kto kupuję artykuły w ich sklepie.
Hermiona po ciężkim dniu położyła się spać, nawet nie miała
siły na rozmowę z Ginny, od razu odpłynęła w ramiona Morfeusza.
Matko przenajświętsza ! Wstęp i od razu pogrzeb.
OdpowiedzUsuńNo ale od czegoś trzeba zacząć, mam nadzieję, że Hermiona podoła swojemu zadaniu ( no w sumie to Hermiona jak ona mogła by czemuś nie podołać, ale tak wolałam napisać ^^ ), szkoda mi Grangerów, ale jestem zadowolona , iż Ronowi, Dumbledore nie przydzielił żadnego zadania :D Cieszmy się i radujmy, bo Pan Świnia jest naburmuszony ( nigdy nie lubiłam tego rudzielca ). Jestem ciekawa jaką postać animagiczną przyjmie Ginny i jak będą wyglądać lekcje oklumencji Mistrza Eliksirów wraz ze Świętą Trójcą :)
Z niecierpliwością czekam na następny rozdział
Pozdrawiam i życzę Weny
Rose97
Kocham Sevmione! Poczatek..obiecujacy, czekam na wiecej :D
OdpowiedzUsuńUwielbiam ten paring. Będę czekać na kolejny rozdział. Także piszę blog na który gorąco zapraszam :)
OdpowiedzUsuńwiecejnizprzywiazanie.blox.pl
Sevmione to mój ulubiony paring, dlatego czytam tego na potęgę co znajduje się w internecie. Muszę Ci powiedzieć, że pomysł nie jest oryginalny, nie chodzi, że zarzucam Ci plagiat. Nie o to mam na myśli, raczej o to że np w "Szach mat!" jest podobny początek i już czuje jak Twoja historia może sie rozwinąć. Dlatego to pisze byś nie stworzyła kolejnej podróbki wyżej wymienionego paringu. Wierze, że stać Cię na więcej ;) Życzę powodzenia i czekam na kolejny rozdział^^
OdpowiedzUsuńZapewniam cię, że nie będzie to plagiat : ) Jeśli masz takie odczucia to może proponuje inne opowiadanie do śledzenia ? Nie chcę abyś była od początku uprzedzona.
UsuńOch, nie jestem ;) widzę wielki potencjał dlatego napisałam ten komentarz ;D
UsuńMiło mi to słyszeć : ) Nie będzie to plagiat, zapewniam cię : D Mroczna, z tego co pamiętam,zawarła w opowiadaniu, że Hermiona ma pomagać Severusowi, moje się trochę różni, musiałam jakoś zacząć opowiadanie i dlatego wybrałam przyjęcie do zakonu : )
UsuńBoże, jaki smutny początek. I do tego ta muzyka. Normalnie nic innego nie robić, tylko czytać i ryczeć xd Ale podobało mi się. Szczególnie właśnie pogrzeb. ładnie opisałaś uczucia, emocje. Gratuluję.
OdpowiedzUsuńZabieram się za kolejny :D
Pozdrawiam
Będę anonimowa xd
OdpowiedzUsuńSmutny początek na prawdę :c
No, ale coś w końcu musi się stać złego, żeby później stało się coś dobrego :))
Widzę, że już Herm ma misja związaną z Sevem :D Chyba coś się z tego kro ^^
Będę na końcu zawszę zostawiała podpisy :)
/ Madeline Black
Baz mi słów. To jest pierwsze opowiadanie (a przeczytałam już mnóstwo)które doprowadziło mnie do łez. Zapowiada się świetnie 3
OdpowiedzUsuńPS: kocham takie parrinig ;*
Super! Rozdział bardzo mi się podobał. Jestem trochę uprzedzona do Sevmione, ale to opowiadanie świetnie się zaczyna, więc będę czytać je dalej.
OdpowiedzUsuńWpadłam tu bo chyba od jakiegoś czasu obserwuje twój blog, a nie wysiliłam się o komentarze. To okropne. Powinnaś mnie zaavadować, ale mam nadzieję, że szybko odkupię moje winy. A więc.. czytając to nasunęłaś mi myśl.. że strasznie, ale to strasznie podoba mi się jak Severus towarzyszy Dumbledorowi, siada obok niego, chodzi obok niego... taki cichy anioł ciemności. Zaczyna się ciekawie... Snape jak zwykle niezadowolony z przydziału, no ale może jeszcze zmieni na ten temat zdanie. Czytam dalej
OdpowiedzUsuń